tag:blogger.com,1999:blog-85659370166582152682024-02-20T09:06:35.560-08:00Między czerwoną krwią a białym śniegiem — Świat Północycaptain o.http://www.blogger.com/profile/17524895743600207884noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-8565937016658215268.post-47216327491589857632016-02-07T04:20:00.000-08:002016-02-11T09:29:15.958-08:00II: Daleko od domu<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
II</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Daleko od domu</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;"><i>W</i></span><span style="font-size: large;"> </span>Północnym Świecie nie było podziału na władców danych krajów, ale na strony świata, które były również kontynentami; na północy zasiadał król Labraid — znienawidzony człowiek przez elfiego króla ze wschodu, Zathara, na zachodzie czarodziej Blackburn, a na niebezpiecznym południu Ardal II Wielki pochodzący ze szkarad. Rządzili oni swoimi stronami świata i wybierani byli poprzez głosowanie swoich przyszłych poddanych już od dwudziestu lat, kiedy to młody król Ardal postanowił odwołać dziedziczenie tronu. Oczywiście nie zawsze głosowania były przeprowadzane poprawnie, jednak oko czujnego pracownika Zarządu Do Spraw Świata Północnego czasem unikało tych błędów, gdy do kieszeni wpadały złote monety. Ale w Świecie Północy nie tylko królowie byli szanowani, bo prócz nich do osób wpływowych należeli bogato urodzeni hrabiowie i czarodzieje, potomkowie rodów królewskich i, najmniej poważani, dowódcy krasnoludów. Na całym świecie istniały cztery krasnoludzkie rody i każdy z nich miał swojego władcę, który, choć miał wiele przywilejów, często był po prostu nieszanowany lub nie zapraszany na wszelkie zgromadzenia władz Świata Północy. Krasnoludy były pomijane i obrażane na każdym kroku przez innych władców, a już w szczególności przez króla Zathara ze wschodu. Młodsi nie wiedzieli czemu, a już w szczególności elfia ludność, jednak w głowie księcia Kinnana, jednego z władców rodu krasnoludów ze wschodu, wszyściutko na ten temat było poukładane i jasne. Zathar może i nie lubił się chwalić, ale Król Ojciec i on sam mieli tendencję do zuchwalstwa i gorszenia tych, którzy nie przyznawali im racji. I właśnie osobą, która nie zgadzała się z nimi był ojciec księcia Kinnana, Darach III. Dostojny krasnolud o długiej brodzie często wypominał, świętemu już dzisiaj, ojcu króla Zathara jego wady na spotkaniach zarządu. Często wspominał również o niesprzyjającym położeniu szkoły dla krasnoludzkich dzieci, ale i to było pomijane. I pamiętnego dnia, dwudziestego czwartego czerwca roku trzysta czterdziestego siódmego ery Słońca, książę Darach zaprzeczył królowi, a że był to nie pierwszy raz, uznano, że znieważył władcę i trafił do lochów, gdzie zmarł kilka tygodni później. Wywołało to wielkie oburzenie wśród innych królów, a już w szczególności w młodym królu z północy — później znienawidzonym — Labraidzie. Od tamtego czasu niechęć do krasnoludów nasiliła się, a w szczególności u ludzi ze wschodu, gdzie ich król zachęcał do tego otwarcie. </div>
<div style="text-align: justify;">
W ten czas, gdy Alasdair powrócił do Aerach, aby wykupić od sąsiadów konia, czarownica Fennella na swoim białym rumaku ruszyła do Wioski Elfów, gdzie jak mniemała, spotkać mogła swoją chrześnicę Gaię. Mylić się nie mogła i wiedzieli o tym wszyscy, ponieważ była jedną z garści, jak nie jedyną, czarownic, które posiadały zdolności wielkie, takie jakich świat nie widział. W Wiosce Elfów aktualnie obchodzone było święto pokonania przed wiekami złego czarownika i założenia wioski, w którym chętnie uczestniczyła Gaia, bo była bardzo młodym elfem i pierwszy raz miała okazję udać się sama na uroczystość. A przygotowania do wielkiego święta nie były łatwe — musiano uprzątnąć wszystkie śmieci jakie dotychczas walały się koło ścieżek, skosić trawniki, porozwieszać girlandy i, co najważniejsze, zrobić i wywiesić wielki plakat, na którym wypisano dużymi literami ,,WITAMY NA OBCHODACH ŚWIĘTA ZAŁOŻENIA WIOSKI ELFÓW. ZAPRASZAMY KAŻDEGO!!!". A wszyscy właściciele zajazdów i barów musieli przygotować swoje lokale na przyjazd gości, którzy od lat już zjeżdżali się do Wioski Elfów na obchody święta i wszystkie te turnieje. Turnieje i zawody, które tak lubiła Gaia, a przyjemność z podziwiania ich musiała odebrać jej ciotka wjeżdżając na koniu do wioski i nie zwracając nawet odrobiny uwagi na elfy witające się z nią, zapracowane i te, które patrzyły na nią z podziwem. Prezentowała się przed nimi jak bóstwo i tak też lubiła być odbierana, jako ktoś ważny. Bo Fenella czuła się ważna. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na widok skąpanej w bieli czarodziejki z drewnianych chatek powybiegały dzieci z uśmiechami na pulchnych buźkach i wpatrywały się w Fenellę wyczekująco, chcąc usłyszeć wyśnionych bajek czy też dowiedzieć się czegoś ciekawego od zawsze wszechwiedzących czarodziei. Jednak Fenella z Raibi — miasta na zachodzie Świata Północy, gdzie zamieszkiwali przeważnie czarodzieje zdolni i ważni, a góry były wysokie i potężne — nie zamierzała opowiadać i dzielić się z dziećmi swoją wiedzą. Zeszła ze swojego konia i szepcząc do niego, nakazała mu pozostać na miejscu. Sama ruszyła pewnym krokiem, nadal jakby nie dostrzegając eflów wokół siebie, w stronę wyglądającego na zaniedbanego Zajazdu Pod Mgiełką, gdzie miała być Gaia. Drewniane, ciemne drzwi otworzył przed nią starszy, zarośnięty elf, uśmiechając się zalotnie i wpuścił ją do zadymionego pomieszczenia, w którym znajdowały się jedynie trzy osoby i w tym złotowłosa Gaia, która biegała z kuchni do stolików z kartką w dłoni, wykrzykując do właściciela:</div>
<div style="text-align: justify;">
— Pali się! Pali! W kuchni! Ruszaj pan!</div>
<div style="text-align: justify;">
Przejęty mężczyzna pobiegł czym prędzej do kuchni, gdzie powinna przebywać jego stara żona, lecz po chwili wrócił się dostrzegając jasność bijącą od gościa w drzwiach. Fenella stała naprzeciw niego i nie przejmowała się zapachem spalenizny, tylko wpatrywała się w gospodarza znużonym spojrzeniem. Zacisnęła palce na białej lasce, którą trzymała w dłoni i wskazała na kuchnie, z której słychać było przekleństwa starej elfki.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Idź już, gospodarzu, nie chcesz chyba, żeby lokal ci spłonął — powiedziała poważnym głosem i przeniosła wzrok na Gaię, która wpatrywała się w nią z zakłopotanym uśmiechem. — Gotowa?</div>
<div style="text-align: justify;">
Właściciel Zajazdu Pod Mgiełką ukłonił się nisko czarownicy i pobiegł do kuchni, mijając bar, za którym postawione były szklanki z wymalowanymi syrenami na szkle. Drewniany blat był zakurzony i widząc to, Fenella podeszła bliżej niego i przejechała dłonią wzdłuż nierównych desek. Skrzywiła delikatnie twarz, widząc brud na palcach, a po chwili spojrzała na Gaię, chcąc powiedzieć zgryźliwą uwagę na temat lokalu, jednak chrześnica przeszkodziła jej w tym:</div>
<div style="text-align: justify;">
— To już? — zapytała, a w jej niebieskich oczach czarownica ujrzała podekscytowanie. — Gotowa na... Na co, tak dokładnie, cioteczko?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Na wariactwo. — Spojrzała na nią z powagą. — Ale tylko dla ciebie. Jesteś jeszcze dzieckiem, wszystko widzisz inaczej niż ja — westchnęła — i inni. Ojciec ci nie mówił?</div>
<div style="text-align: justify;">
— On mówi wiele — podeszła bliżej Fenelli — a już najwięcej o moim wieku. Wiedziałaś, że mogę spotykać się tylko z księciem Edenem?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Po tym co robiłaś można było się tego spodziewać. Ale, nie schlebiając rodowi Zathara, powinnaś powiedzieć ,,aż". — Bo trzeba wspomnieć, że nawet tak bardzo doceniana przez króla Fenella, nie lubiła go, a nawet gardziła. — Aż z księciem Edenem! Jedyny przyzwoity, jeśli mogę sobie pozwolić na szczerość. — Jej twarz jednak nie wyrażała żadnych uczuć, wciąż obojętna, jakby zmęczona życiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— I tak byś sobie pozwoliła — dodała jeszcze Gaia, a po chwili w pomieszczeniu z powrotem zjawił się gospodarz. — Będziemy już iść, dziadku, nie mogę pomóc, choć bardzo bym chciała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poszła jeszcze do kuchni, aby pożegnać się z żoną właściciela, potem z nim i z ekscytacją w każdym swym ruchu, wyszła z Zajazdu Pod Mgiełką, krzycząc w uniesieniu:</div>
<div style="text-align: justify;">
— Na cholerną wyprawę ruszajmy więc!</div>
<div style="text-align: justify;">
Pobiegła prosto po swojego konia, a czarownica z Raibi jeszcze przez chwilę stała w pomieszczeniu, mierząc gospodarza uważnym spojrzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
— Powodzenia pani życzę; pani i pięknej chrześnicy, niech wszystko powiedzie się jak najlepiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mam nadzieję. — Podrzuciła do góry laskę i złapała ją, ruszając do wyjścia. — Obskurnie tu, ale i ja błogosławię. Przetrzyj kurze, gospodarzu.</div>
<div style="text-align: justify;">
I wyszła, zostawiając Zajazd Pod Mgiełką za sobą i właścicieli z cuchnącym dymem, który rozniósł się po całym lokalu. Stuknięciem białej laski przywołała do siebie konia i gdy już na nim zasiadła, rozejrzała się szukając Gaii. Elfka wybiegła wraz ze swoim wierzchowcem zza starej chaty i ponaglała go. Była to jej pierwsza przygoda, pierwszy wyjazd i opuszczenie granic miasta bez uważnych rodziców — dostojnych elfów spod Sędziwej Góry. </div>
<div style="text-align: justify;">
Czarownica miała spotkać się z Alasdairem tuż pod drzwiami chaty elfa Roslina, mieszkającego w Wiosce Elfów, więc i tam podążyła wraz ze swoją chrześnicą. Gaia była młodą — bardzo, bardzo młodą, bo dwudziestoletnią — elfką pochodzącą z zamożnego rodu. Matka jej nie miała wprawdzie w sobie czystej elfiej krwi, ale za to ojciec Getr pochodził z najznakomitszej elfiej rodziny, dzięki czemu mieli oni bliskie stosunki z rodem królewskim ze Wschodu. Król Zathar zachwalał sobie wierność rodziny Gaii i zezwolił swojemu ukochanemu i jedynemu synowi zaznajomić się z młodą Gaią, a nawet rozważał głębszą znajomość pomiędzy dwójką elfów. Często bowiem zaznaczał, że Gaia jest najpiękniejszym stworzeniem jakie widział książę Eden i zachwalał jej złote włosy i niebieskie oczęta. Elfka jednak wolała zuchwale pokazywać swoje niezliczone umiejętności łowieckie przed księciem niż palić się do małżeństwa. A Edenowi wcale to nie przeszkadzało i sam uwielbiał o wschodzie słońca wyjeżdżać z Gaią do Lasu Piotra na łowy, czego nie popierał żaden z rodziców.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kiedy dołączy do nas książę? — Gaia zwolniła swego konia i poczekała aż ciotka do niej dołączy. Pędziła tak to przodem, rozkoszując się widokami zielonych traw i gór na horyzoncie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— On również powinien czekać przy chacie tego elfiego chłopa. Ale myślałam, że to ty będziesz wiedzieć o tym pierwsza, książęca powierniczko.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Niestety, nie zostałam poinformowana o tym fakcie, nie zwierza mi się on zbyt czesto, a i ja nie potrafię powtórzyć słowo w słowo tego, co mówi...</div>
<div style="text-align: justify;">
— Czyżbyś go nie słuchała? — czarownica zakpiła. — Wiesz więcej niż król, ale nie ja. Może we mnie książę nie wlepia swych ciemnych oczu z lubieżnością, ale jestem wspaniałą obserwatorką.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gaia jednak nie powiedziała nic, tylko odjechała dalej i prychnęła coś cicho, jakby obrazę. Fenella za to uśmiechnęła się delikatnie, tak aby chrześnica nie widziała. Nie było przecież częstym zjawiskiem okazywanie przez nią radości, nawet tej z małych złośliwości jakie często wyprawiała. </div>
<div style="text-align: justify;">
Do domu młodego Roslina nie jechały długo, choć z początku Gaia skręciła nie tą ścieżką, co trzeba. Zajechały pod porządnie wyglądający budynek z ciemnej cegły i tam też się zatrzymały za znakiem Fenelli. Domek nie był duży, jednak bardzo przytulnie się prezentował. Miał nawet ogródek, nieduży, ale odgrodzony własnym drewnianym płotem. Gaia już z daleko dostrzegła wielokolorowe róże. Czerwone, żółte, różowe i ich odcienie. Elfka zsiadła ze swojego bułanka i głaszcząc go na odchodne po łbie, podeszła do małego płotku i zaglądając w okna gospodarzom, powiedziała do ciotki na koniu:</div>
<div style="text-align: justify;">
— Chyba ich nie ma. Myślisz, że przegapiłby taką okazję?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Uwierz mi, sama bym ją chętnie przegapiła — warknęła czarownica i zsiadła z białego wierzchowca. — Wy tam!!! Wychodzić z domu!!! — krzyknęła, pukając laską o drewniany płot. — Jest. Ale za to nie ma tego wojownika od Zathara i twojego księcia...</div>
<div style="text-align: justify;">
Fenella nie myliła się, bo obydwie z Gaią usłyszały hałasy dobiegające z wnętrza domku, a po chwili zamek w drzwiach zatrzeszczał chrapliwie i otworzyły się one na oścież. Stanął w nich chuderlawy elfi mężczyzna o włosach tak marchewkowych, że było to pierwsze na co Gaia zwróciła uwagę. A później na piegi i roześmiane zielone oczy, które zobaczya dopiero wtedy, gdy mężczyzna zszedł z małego ganku i otworzył przed nimi furtkę w płocie. Był to Roslin, syn starego Rodana — jednego z żołnierzy króla Zathara. Uczestniczył on chyba w każdej bitwie jaką rozpętał król wschodu, a było ich naprawdę wiele, co potwierdzić może książę Eden, który do dziś wypominał ojcu to, że nie mógł w żadnej z nich uczestniczyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Roslin speszył się pod spojrzeniem Gaii, która wpatrywała się w jego piegi i marchewkowe włosy z niemałym uśmiechem na twarzy, więc tylko dygnął przed Fenellą i zaprosił ich do środka swojego domku.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Wybaczy pan, ale strasznie panu pasują... te włosy — powiedziała Gaia, wchodząc do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rodzina Roslina nie należała do najbogatszych, jednak zapożyczając pieniądze od rodziców żony elfa — ludzkiej kobiety, Veviny — mogli urządzić wnętrze domu. W przedpokoju, do którego weszły kobiety, na wieszakach, zawieszone były płaszcze i duże, i te mniejsze dla dzieci. Gaia rozglądała się uważnie po pomieszczeniu wciąż z tym samym, szerokim uśmiechem i przywitała się z również rudowłosą kobietą siedzącą w kuchni. A trzeba było przyznać, że kuchnia to było miejsce, o które Vevina dbała najbardziej, uwielbiając w niej przesiadywać. Na wielkim lśniącym z czystości blacie, powystawiane były kieliszki i nawet butelka drogiego wina czekała na otwarcie. Kobieta ukłoniła się przed Fenellą w pięknych, białych szatach i zaraz czmychnęła za blat, znikając na chwilę. Wyjęła z jednej z półek ciasto specjalnie upieczone dla gości i z drewnianych półek na ścianach zdjęła dwa talerze. Postawiła je na stole, tak samo jak ciasto i stanęła przed czarownicą i elfką.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Proszę, usiądźcie. — Miała bardzo słodki głosik i starała się jak najlepiej wypaść przed tak ważnymi gośćmi. — To jeszcze nie wszyscy, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Oczywiście, że nie. Książę będzie się spóźniać i nie powinniśmy mu tego wypominać, z uwagi na jego inne, równie ważne, zajęcia — powiedziała Fenella, nie ukrywając złości w swoim głosie. — Ale Alasdair to już co innego.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Och, tak, pan Alasdair! — pisnął entuzjastycznie Roslin, zupełnie jak dziecko. — Wiele o nim słyszałem. W ogóle wiele słyszałem, o was, o tym wszystkim. Elfy w wiosce mówią, zawsze mówili, ale teraz gadają o wiele więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co dokładnie mówią? — spytała Gaia i odruchowo nachyliła się bliżej elfa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten również się przychylił, jakby bojąc się, że ktoś obcy usłyszy, choć w domu byli tylko oni. Nawet dzieci w tym czasie bawiły się na dworze. I tak nachyleni do siebie szeptali, i nawet Vevina się skupiła. Czarownica, jednak siedziała dalej wyprostowana, co jakiś czas popijając z kieliszka trunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Podobno ta czara ma taką moc o jakiej się nie śniło czarodziejom... Mówią, że można było dzięki niej nowy świat postawić i rządzić nim, naszym i tym niemagicznym. Stary Thomas opowiadał, że znał kiedyś kogoś, kto wszedł w jej posiadanie...</div>
<div style="text-align: justify;">
Stary Thomas w Wiosce Elfów uważany był za mędrca, a czynił go nim jego wiek, bo liczył sobie prawie tyle samo lat, co Świat Północy, więc gdzieś około dziesięciu tysięcy, jednak niektórzy powątpiewali. Był on prawdziwym starcem, bo choć miał w sobie krew elfów, to nieczystą i skażoną, jak często wołano, ludzkimi genami. Thomas wygłaszał często pod koniec tygodnia swoje długie przemowy, w których zaznaczał ile to odbył przygód podczas swego życia i ile to mądrości dzięki nim zdobył. Nie ominął go oczywiście temat czary Wiktorii, nad którym zastanawiano się już od wielu, wielu lat. Nie wiedział on jednak nic na temat celu wyprawy Alasdaira na zlecenie króla i wiedzieć nie mógł nawet od Roslina, bo chłopak trzymał język za zębami i choć wiedział o tym zaledwie od wczoraj, to miał wiele okazji do wygadania się innym elfom. Jak na razie wszyscy mieszkańcy Wioski Elfów poinformowani byli tylko o stworzeniu oddziału, o czym zdążyły powiedzieć już służki z dworu królewskiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Roslin mógł mówić dalej, jednak jego czujny słuch nie mógł się mylić i na dworze usłyszał stukanie końskich kopyt. Przeprosił grzecznie panie przy stole i wybiegł na podwórze, przyjrzeć się uważnie gościowi, który był tak dostojny, że młody elf musiał się skłonić nisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jak dobrze cię widzieć, panie — rzekł do eleganckiego, czarnowłosego elfa na równie czarnym koniu. Biło od niego piękno. — To zaszczyt dla mnie i mojej rodziny gościć samego księcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Eden zszedł z konia i podszedł bliżej rudego elfa, uśmiechając się niby przyjaźnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— I mnie miło ciebie widzieć, ognistowłosy — przemówił głosem donośnym i tylko trochę zachrypniętym. — Czy wszyscy już są?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tylko kobiety, pana Alasdaira jeszcze nie ma. </div>
<div style="text-align: justify;">
Książę skinął głową i podążył za Roslinem do środka jego chaty. Jako syn samego króla Zathara, Eden zachowywał się jak prawdziwy władca (którym miał już niedługo zostać z powodu zmian jakie chciał wprowadzić jego ojciec), ale tylko w obecności osób, na których musiał zrobić dobre wrażenie. Przy takiej Gai, na przykład, był zupełnie kimś innym; nieokrzesanym, stuletnim dopiero, młodzieńcem z dzikimi, niebieskimi oczami i nawet posturę miał zupełnie inną od swego ojca. Król był chudym, bardzo wysokim mężczyzną o pociągłej twarzy, a książę Eden trochę niższym i dobrze zbudowanym elfem z dumnym uśmiechem na ustach. </div>
<div style="text-align: justify;">
I równie dumnie wchodził do domu Roslina, czekając tylko na to, aby być daleko, daleko od domu.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
I jest drugi, pod którym sama nie wiem co mam mówić. Dlatego znów pozostanę cichutko i zaproszę do komentowania, o.</div>
</div>
captain o.http://www.blogger.com/profile/17524895743600207884noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8565937016658215268.post-4523654751243918592016-01-11T03:48:00.001-08:002016-03-05T05:39:20.018-08:00I: Mój niewierny<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">I</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: transparent; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><i>Mój niewierny</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: transparent; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><i><br /></i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; font-family: inherit; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="background-color: transparent; font-family: inherit; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="background-color: transparent; font-family: inherit; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="background-color: transparent; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> </span><i><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: x-large;">D</span></i><span style="font-family: inherit;">roga z Wioski Elfów do domu Alasdaira nie była męcząca, jednak również niekrótka – musiał on przejść przez most nad elfią rzeką, który został zbudowany jeszcze dosyć niedawno, bo sam Alasdair pamiętał jak to, gdy miał kilka lat i był nic nieznaczącym człowieczkiem, musiał wraz z ojcem przechodzić na około, blisko ówczesnego domu jego babci. I mieszkał on dopiero za mostem wykładanym brązowymi cegiełkami, ale dom jego nie leżał już na terenie Wioski Elfów, a na samym początku miasteczka Aerach, w którym spotkać można było jedynie przedstawicieli rasy ludzkiej. A trzeba wspomnieć, że ludzi, jeszcze tak niedawno, niewielu rodziło się w Świecie Północnym. Większość przyjeżdżała i byli to tylko ci, którzy mieli cokolwiek wspólnego ze światem magii. Ludzie zjeżdżali się tutaj i zostawali tak, tworząc rodziny i następne pokolenia rasy ludzkiej, do której właśnie należał Alasdair. Prawie każdy człowiek był w Świecie Północnym ze sobą spokrewniony i każdy trzymał się razem. Każdy prócz Alasdaira, która wolał sam wracać co noc do chatki w Aerach.</span></span></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Alasdair jeszcze tej samej nocy, w którą spotkał się z Jamesem, dostał wiadomość od króla Zethara. Widział on nawet jak jeden z jego posłańców odchodził od jego domu i miał nawet za nim pobiec i dowiedzieć się trochę o tym, co dzieje się na dworze, jednak zrezygnował, gdy na trawniku w swoim ogrodzie, zauważył kopertę. Nie patrzył już wtedy za posłańcem ani nie w gwieździste niebo i przeskoczył przez niski, drewniany płotek zaznaczający tereny jego lichej posesji. Można by powiedzieć, że nawet bardzo lichej, bo, choć wszyscy jego sąsiedzi posiadali domy z drewna niezbyt mocnego, to jego chatka wyglądała najokropniej. I na zewnątrz, i w zawsze skąpanym w mroku środku. Alasdair nie lubił palić świec w domu i nie miał na to nawet czasu ani siły, gdy wracał zmęczony do chaty po całym dniu spędzonym na chodzeniu. Nie odwiedzał on starych znajomych jak to robili inni, nie wstępował na herbatkę do poczciwej pani Catarizy mieszkającej niedaleko ani nie wybierał się na poszukiwania żony idealnej, takiej jaką już dawno posiadali jego rówieśnicy. Nie, Alasdair przechadzał się po Wiosce Elfów, a czasem też zachodził aż do pałacu królewskiego, gdzie na dworze, rozmawiał z bliższymi ludźmi króla, którzy często puszczali parę z ust.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Alasdair wszedł do swojej chatki i nie zdejmując nawet obłoconych butów, wtargnął do, niegdyś ukochanego pomieszczenia jego matki, salonu z oknami tak dużymi, że widać przez nie było wszystko co dookoła, a nawet wieże pałacu króla Zathara. Jednak w dniu, w którym Alasdair spotkał Jamesa pokój ten nie wyglądał już tak wspaniale jak kilka lat temu. Tuż po śmierci matki – zawziętej gospodyni domowej – wszystko przestało się liczyć dla jej jedynego syna, nawet porządek w chatce. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Mężczyzna poprawił swoje czarne, długie, bo do ramion, włosy i rzucił kopertę na drewniany stolik, na którym roiło się od kurzu. Pomimo tego, że było już ciemno to, gdy Alasdair usiadł przy jednym z dużych okien, światło księżyca padło na papier. Otworzył kopertę i wyjął z niej kartkę z królewskim podpisem. Spodziewał się długiej wiadomości, jednak ta była jej zupełnym przeciwieństwem. Alasdair znalazł tam jedynie informację, że następnego dnia ma się stawić w pałacu króla Zathara i królowej Mariot. Tyle, nic więcej. Nie musiał znać powodu, bo i tak orientował się w sprawie, dzięki Jamesowi, który specjalnie zjawił się w Świecie Północnym, aby przestrzec przed niebezpieczeństwem jakie czyhało na wszystkich ludzi.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Alasdair oparł się wygodnie o oparcie małej kanapy obłożonej futrem niedźwiedzia i przymknął oczy, oddając się przyjemnej ciszy i pięknej nocy, księżycowi, który oświetlał wnętrze chaty i błogości jaka go ogarnęła. Musiał wypocząć, jeśli miał zmierzyć się z tym, co opowiedział mu James. Znienawidzony James.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Gdy tylko zaczęło świtać, Alasdair ocknął się na małej kanapie, a wyglądał tak jakby co najmniej z pięć nocy spędził bez snu. Rozczochrane, czarne włosy starał się doprowadzić do ładu, jednak okazało się to żmudną pracą i jedynie spojrzał w małe lusterko zawieszone w głębi dużego przedpokoju. Sam uznał jednak, że nie wygląda aż tak źle, a jedynie trochę gorzej niż zwykle i mógł wyruszyć tak na dwór królewski. Nie przeszkadzało mu nawet to, że jasne oczy miał przekrwione i że był bledszy niż być powinien, a o kilkudniowym zaroście nikt wolał już nie wspominać, żeby nie denerwować Alasdaira. Nawet miła sąsiadka z mężem, którzy pozwolili Alasdairowi pożyczyć wierzchowca na czas zupełnie nieokreślony, bo jak sam powiedział – nie wie czy w ogóle wróci, a koń zawsze się przyda. Dlatego jadąc na czarnym Cadanie, mówił wierzchowcowi o sobie i życiu, o całym życiu, nie tylko swoim. Nie martwiło go nawet to, że rozmawia z koniem i że niektórzy mieszkańcy Małej Wioski patrzyli na niego jak na wariata. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Mała Wioska była, bo była; została tylko i wyłącznie nazwana po to, aby nie należeć do Aerach, gdzie mieszkali sami ludzie, za którymi niegdyś władze nie przepadały. W wiosce tej nie mieszkało dużo osób, jedynie kilku krasnoludów, którym nie pasowało otoczenie w Prędkim Strumieniu, gdzie to mieszkały krasnoludy ze wschodniej części Świata Północy. I jeszcze stara pani Esyld, która według innych zagubiła się gdzieś i wcale nie powinno jej tu być. Bo co elfia kobietka robiła w miejscu, gdzie żaden elf nie lubił się zapuszczać? Nawet Alasdair nie potrafił na to odpowiedzieć.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Przyznać jednak było trzeba, że i w Aerach i w Małej Wiosce było przepięknie; zielone trawy i pola rozprzestrzeniały się dookoła, a kwiatów, po których deptały ludzkie dzieci, wcale nie ubywało. Blisko też płynęła rzeka również zwana małą, tak jak wszystko w Małej Wiosce. Alasdair patrząc na mieszkańców i tereny wokół siebie mógł poczuć się naprawdę wielki, co było w pewnym sensie prawdą, ale nie należał on do rodu olbrzymów z Ardu. Był po prostu dosyć wysokim mężczyzą, a już na pewno, gdy stanął w oko w oko z krasnoludami z Aerach. A wysoki był po swoim ojcu, który pracował jako kowal w Wiosce Elfów, choć i matka jego niska nie była.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Droga do pałacu króla Zathara nie dłużyła się Alasdairowi, co bardzo mu się nie podobało, bo nie chciał mieć nic wspólnego z tym, co czekało zwykłych ludzi – ich los go nie dotyczył, bo jak mówił James, nie chodziło o ludzi ze Świata Północy. Pragnął, aby nagle wydarzyło się coś niekoniecznie dobrego, żeby mógł zawrócić i odmówić królowi ich dzisiejszego spotkania. Jednak nic nie zapowiadało się tak jak chciałby Alasdair, bo nim zdążył mrugnąć przed jego oczami pojawiły się mury, które odgradzały wszystkich bogato urodzonych od pospólstwa mieszkającego w Aerach i Małej Wiosce. Król Zathar był dostojnym elfem, a trzeba było wiedzieć, że dostojne elfy nie mieszkają w pałacu, który postawiony jest blisko domów byle kogo. Dostojne elfy dbają również o swoich poddanych i swój kraj, a już najbardziej o wielki pałac skąpany w bieli; wszystkie jego wieże, tak wysokie, że aż straszne, zakończone były kopułami z witrażami, a nad wielkim wejściem do pałacu widniała rozeta. Na sam widok królewskiego pałacu zapierało dech w piersiach, a gdy wchodziło się do środka, mdlało widząc bogate zdobienia i malowidła. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Ale Alasdair nim jeszcze zdążył wejść do środka i omdleć z wrażenia, został zatrzymany przez dwójkę strażników uzbrojonych w ostre miecze. Alasdair spojrzał jeszcze na jednego ze stajennych odprowadzających Cadana i odezwał się, mówiąc, że został wezwany przez samego króla. Elfi strażnicy spojrzeli po sobie, a po chwili jeden z nich wycofał się, a jego dostojna zbroja błyszczała w blasku słońca, gdy znikał za wielkimi drzwiami pałacu. Alasdair w tym czasie starał się udawać, że słucha drugiego ze strażników, który rozpoczął pogawędkę o dzisiejszej pogodzie. Ale on tylko spoglądał na wielką, złotą fontannę, z której woda powoli lała się już na obłożoną kostką ziemię. I patrzył tak na to, kiwając co chwila głową, aż w końcu zjawił się pierwszy strażnik i kazał mu wejść do pałacu, do sali tronowej, w której Alasdair był już nie raz.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">W środku czekał na niego oprowadzacz Bryce, który zwykle pędził po zamku znając go zapewne lepiej niż sam król Zathar i królowa Mariot. Tym razem również tylko skinął głową na Alasdaira i popędził do przodu, a nasz bohater spojrzał na niego zaskoczony. Bryce, choć chodził naprawdę szybko, to jeszcze nigdy nie był tak przejęty żadną ze spraw królewskich, żeby dosłownie biec. Alasdair nie podejrzewał, że Bryce może coś wiedzieć, tym bardziej, że był tylko małym, ciemnowłosym, człowieczkiem, jednak bez żadnych pytań ruszył za nim pędem, a rzeżby przedstawiające aniołki spoglądały na niego z tą swoją ukrytą mądrością.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Bryce wpadł szybko do sali tronowej, otwierając wielkie drzwi na szerz i padł na kolana przed swym królem, przepraszając za tak wielkie spóźnienie. Alasdair ukłonił się lekko i zastanowił nad tym czy w liście królewskim była mowa o umówionej godzinie, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Sala tronowa była równie piękna jak reszta pałacu, skąpana w bieli i od góry zakończona kopułą. A na samym końcu stał wielki również biały tron, na którym spoczywał dostojny król Zathar o włosach długich do samej podłogi i podłużnej twarzy z błękitnymi oczami. Alasdair przy nim wyglądał okropnie, jak długoletni włóczęga.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Dobrze, żeś przyszedł, mój niewierny – odezwał się król spoglądając Alasdairowi prosto w jasne oczy. – Możesz odejść – tu zwrócił się do Bryce'a, który wciąż przykładał twarz do lśniących kafelków – a ty, Alasdairze, dobrze już wiesz po co cię wezwałem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Skinął głową.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">James Freeman zjawił się w Zajeździe Pod Mgiełką, skąpany w czerni jak zawsze, i tym swoim lekceważącym tonem, opowiadał o nieszczęsnym wydarzeniu: kiedyś, dawno, dawno temu, jeszcze sam Alasdair tego nie pamiętał, bo pamiętać nie mógł z uwagi na to, że liczył sobie zbyt mało lat, James Freeman, Rowe Hoover, Paul McCook, Geena Fairbanks, Charlotte Morris i Erland Lindberg przybyli do Świata Północnego, aby świętować zdobycie nieśmiertelności, które wykupili u podstarzałej wiedźmy. Cała szóstka, gdy zjawili się we wschodniej części Świata Północnego, należała do rasy dziwnej i groźnej lecz nie obcej Alasdairowi. Szkarady. Szkarady to istoty wyglądające zupełnie normalnie jak taki człowieczek, jednak, gdy zbiera się w nich wściekłość, z ich dłoni wysuwają się ostre szpony, które potrafią zniszczyć wszystko, co na swej drodze spotkają – wiedzieli o tym wszyscy, a między ludźmi chodziły plotki, że byli oni niegdyś sługami samego Lucyfera. Jednak nie pochodzenie i agresywność szkarad jest ważna w całej sprawie, dla której James Freeman puścił zwykły świat ludzi i przybył do Północy. Zjawił się on tutaj z powodu swego dawnego przyjaciela, a nawet dwóch, jak powiedział Alasdairowi. Paul McCook, kiedyś dobry, dziś ogarnięty chęcią zemsty na ludziach, zamierzał posiąść moc absolutną, o której nie śniło się nawet największym czarodziejom z Rundy i Raibi. Znalazł on podobno zwolenników i w Świecie Północnym, a ich zadaniem miało być dostarczenie im czary Wiktorii, która spoczywała gdzieś w zapomnianych częściach Świata Północy. Tylko w czarze Wiktorii można było przyrządzić wywar mocy nieograniczonej i właśnie sprawa czary była najważniejsza dla Alasdaira.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Przejdźmy na taras, tam jest lepsze powietrze i słońce dziś tak pięknie świeci – powiedział król.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Alasdair podążył za królem na ogromny taras, z którego widać było cały dwór królewski i jeszcze trochę zielonych pól za murami. Spoglądając na króla Zathara odnosiło się wrażenie, że jest to człowiek bardzo dostojny i elegancki, ale jednocześnie i surowy, nie tak jak król Ardal II Wielki z południowej części świata, który odznaczał się szaleństwem i łagodnością. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Obydwoje zasiedli przy kamiennym stole, a słońce grzało Alasdaira w plecy.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Jak pewnie już wiesz mamy do czynienia ze sprawą poważną – zaczął król. – Na razie wiemy o tym tylko my, twój przyjaciel mógł powiedzieć o tym królowi Labraidowi, ale jednak wybrał mnie. To bardzo dobrze o nim świadczy. Myślę, że tam, na północy, by sobie z tą sprawą nie poradzili.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Alasdair już chciał wtrącić czy i oni poradzą sobie tak jak przewidział król, jednak nie odezwał się, nie chcąc go urazić.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nikt nie wie, gdzie znajduje się czara Wiktorii, Alasdairze, i nikt niepowołany nie powinien się o tym dowiedzieć. Na chwilę obecną wiemy, że nasi wrogowie również nie mają pojęcia, gdzie może znajdować się czara. W całej tej sprawie jest to nasz jedyny plus, zdajesz sobie z tego sprawę? Lecz zaradzimy temu. I ty się do tego przyczynisz.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Alasdair poruszył się niespokojnie, wcale nie mając ochoty przyczyniać się do czegoś związanego z niebezpieczeństwem. Szczególnie teraz, kiedy pomarli jego rodzice, a ludzie szanowali go pomimo tego, że był tylko człowiekiem. Choć było w nim trochę chęci, ale tylko troszeczkę.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie możemy mówić każdemu o całej tej wyprawie, o tym, że jesteśmy w niebezpieczeństwie. Muszę jedynie poinformować innych władców o zaistniałej sytuacji, choć może... Nie wiem czy martwić niepotrzebnie króla Labraida, w końcu prowadzi wojny ze zbuntowanym ludem w Iomlan. Cóż, jednak wypadałoby, żeby wiedział o czekającym go niebezpieczeństwie – król powiedział to jakby z przymusu, wcale nie ukrywając, że nie darzy króla Labraida nienawiścią. – Alasdairze, w tobie jest nadzieja, w tobie i twoim oddziale. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Oddziale? – Zmarszczył brwi. – Nie wiem czy ktokolwiek chciałby...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Może i nie, ale jeśli kogoś wybiorę, to nie będzie miał wyjścia. Każdy ma swoje sposoby – uśmiechnął się – i mam już nawet wybrane osoby, które mogą ci się przydać, mój niewierny. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Mam nadzieję, że to sami wyszkoleni wojownicy, nie kobiety i dzieci...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Kobiety też się znajdą. – Alasdair usłyszał głos, ale już nie króla, ten należał do kobiety.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Na ogromny taras wkroczyła bezszelestnie, przepiękna kobieta, wiadome było od razu dla Alasdaira, że była to czarownica, ponieważ widział już wiele elfich kobiet i ludzkich, żeby mieć to przeczucie. Wyglądała olśniewająco cała skąpana w bieli, a jej jasne włosy opadały w falach na drobne ramiona. Skóra jej była mleczna, za biała jak dla Alasdaira, wyglądała jakby zbladła, jednak to jej przeszywające go, jasnoniebieskie oczy przyciągnęły jego największą uwagę. Nie uśmiechała się na powitanie i Alasdairowi wydawało się, że ona w ogóle się nie uśmiecha, bo czarownica sprawiała takie wrażenie. Podeszła bliżej króla, a jej białe szaty ciągnęły się za nią. Nie wyglądała jak rzeczywista, dla Alasdaira zdawała się być wytworem wyobraźni.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Król Zathar spojrzał na nią z ciepłym uśmiechem i skinął głową. Kobieta nie ukłoniła się mu, a jedynie przywitała jak ze starym przyjacielem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Mój niewierny, to Fenella, czarownica z Raibi. Będzie ona ci towarzyszyć podczas wyprawy po czarę.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Kobieta zmierzyła Alasdaira swoim uważnym spojrzeniem, a nie było w nim nic miłego, jedynie chłód.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Panie, nie sądzę, żeby był to dobry pomysł. – Alasdair podniósł się. – Narażanie kobiet...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Król uciszył go gestem dłoni i spojrzał na Fenellę tak jakby to ona była głową całego oddziału i dowodziła tą misją. Spojrzał tak, że Alasdair poczuł się niedoceniony, ale nie dał nic po sobie poznać, bo byłoby to dla niego zgubą.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Dzięki darom Fenelli wasza misja będzie znacznie łatwiejsza. Chyba nie wątpisz w moje słowo, Alasdairze?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie – odparł. – Nie śmiałbym – mówił, ale i tak każdy wiedział, że kłamał – ale nie chciałbym narażać żadnej kobiety w tej trudnej misji, kto wie co dla nas przygotowano.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Ja również myślę, że ta misja będzie zbyt trudna – odezwała się czarownica – więc może zostaniesz w swojej chacie, niewierny?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Alasdaira bardzo zdenerwowały słowa Fenelli, ale znów zachowywał pozory, że wszystko jest w porządku i został nietknięty. Zadziwiało go tylko jedno – czarownica zachowywała się tak jakby miała przewagę nad wszystkimi, a już najbardziej nad samym Alasdairem i królem Zatharem. Władca jednak nie zwracał na to uwagi, jakby nie dostrzegając tego, że czarownica nie pokłoniła się przed nim i tego, że stała przed nimi jak bogini, mówiąc do niego ,,niewierny". A zwracać się tak mógł tylko król Zathar do Alasdaira, który dostał ten przydomek, gdy nie słuchał słów głoszonych przez nieżyjącego już Króla Ojca. Zathar miał nawet ochotę ukarać Alasdaira za krnąbrność, jednak odpuścił mu wiedząc jak dobrym jest wojownikiem. I bardzo nie podobało się temu wojownikowi, że kto inny mówi do niego ,,niewierny". </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Nie jestem jedyną kobietą w tej grupie, Alasdairze – powiedziała chłodnym głosem, a zdawałoby się, że tylko tak potrafi mówić. – Nie uraża cię to, prawda?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Urażało, owszem, ale wsparł tylko dłonie na biodrach i przeszedł się wzdłuż tarasu, udając, że rozmyśla, a tak naprawdę próbował pozbyć się jedynie gniewu. Dopiero po chwili wyrzucił z siebie:</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Kto jeszcze z nami jedzie, panie? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Król skinął głową przywołując do siebie jednego z elfich sług, który podał mu pospiesznie kartkę, z której Zathar po chwili już czytał:</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 12.75pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">– Podróżnik Murdoch, który zna każdy zakamarek tego świata i całkiem przyzwoity wojownik Callan... osoby te mogą być ci znane, Alasdairze – i były, a w szczególności podróżnik Murdoch – i ochotnik, elf Roslin. Mieszka on w Wiosce Elfów, liczy na zapłatę dla swej biednej rodziny. I mam nadzieję, że będę mógł mu ją zapewnić, mój niewierny. – Spojrzał na niego z powagą, a Alasdair skinął głową. Również chciał zapewnić sobie powrót. – Jeden z członków mojej byłej armii, Kitto i jeszcze jedna ochotniczka, elfka Ena. Podobno świetnie włada mieczem jak na kobietę. I... – urwał tu, chwilę się zastanawiając nad prawdziwie poważną sprawą – ...mój syn, Edan. – Westchnął ciężko. – Prócz tego, Fenella i jej chrześnica Gaia. Myślę, że poradzicie sobie z tą wyprawą. Przewiduję jedynie znalezienie czary, nie żadne wielkie bitwy – powiedział król i odłożył kartkę. – Powodzenia, mój niewierny.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">_______________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">rozdział jest i jestem i ja, a na dobrą sprawę nie wiem co takiego tu napisać, więc chyba po prostu podziękuję.</span></div>
captain o.http://www.blogger.com/profile/17524895743600207884noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8565937016658215268.post-18927422688487202202015-12-26T13:17:00.001-08:002016-01-16T07:01:56.364-08:00Prolog: Zajazd Pod Mgiełką<div style="text-align: right;">
Zajazd Pod Mgiełką</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wysoki, postawny mężczyzna siedział daleko od innych, tuż przy samej ścianie, gdzie na jego twarz padało zbyt mało światła, aby cokolwiek zobaczyć. Nawet jego błękitne oczy były niewidoczne. Rozglądał się dookoła, czekając na bardzo ważną osobą, z którą spotkać miał się już dobre dwie godziny temu. Jednak czekał, bo jak mawiał mu zawsze jego <i>mistrz</i>, cierpliwość jest cechą wspaniałą. Nie wiedział co ma robić ani czy wolno mu tknąć tu cokolwiek, z uwagi na to, że przyjaciel jego ostrzegał go przed tutejszym jedzeniem. A trzeba powiedzieć, że Murdochowi się wierzyło, bo był on specjalistą, jeśli chodziło o jedzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szef Zajazdu Pod Mgiełką, spoglądał co chwila na niego i zastanawiał się, co sprowadzać tu może takiego jak on. W Wiosce Elfów nie często można było spotkać zwykłego człowieka, tym bardziej wojownika, bo gość w kącie właśnie na takiego wyglądał. Było tu zwykle przyjaźnie, a atmosfera nigdy się nie psuła, zajazd ten był nawet uważany za jeden z najlepszych w całej wiosce, więc zależało gospodarzowi, aby gość w kącie zaczął chociaż wyglądać na takiego co jest zadowolony. Miał już nawet do niego podejść i zaśpiewać mu wesołą piosenkę, jedną ze swojego repertuaru, bo one zawsze rozweselały, ale spoglądając na mężczyznę dłużej, uznał, że jest zbyt straszny, aby podchodzić do niego. Zabrał więc swoją białą ściereczkę i pomaszerował do kuchni, gdzie czekała na niego stara żona.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zajazd nie był bogato zdobionym lokalem, a z zewnątrz można było nawet powiedzieć, że wyglądał jak rudera, jednak w środku trzymał on się znakomicie. Murdoch mówił, że w tym jest cała jego urokliwość, jednak czekając z pustym brzuchem na spóźnionego i nielubianego, trzeba zaznaczyć, kolegę, wcale nie dostrzega się magii lokalu. Choć, gdyby się tak przyjrzeć bliżej, to coś w tym było; drewniany zajazd był przytulnym miejscem i idealnym na spotkania ze znajomymi. Wiele osób tak właśnie spędzało tu czas – w gronie bliższych. Jednak nie tylko to tworzyło to miejsce urokliwym, bo na pewno przyczynili się do tego sami mieszkańcy wioski. Jak nazwa wskazuje, zamieszkują tu elfy. Całkiem wesołe elfy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Świeczka paląca się na stole, przy którym siedział mężczyzna, zaczęła przygasać, a gdy drzwi lokalu się otworzyły, do środka wleciał zimny powiew wiatru i zgasił świeczkę. Mężczyzna podniósł wzrok na nowego przybysza, a na jego twarzy pojawił się grymas, który miał być uśmiechem. Radosnym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do środka wkroczył, drugi już tego dnia i nawet w tym miesiącu, wysoki mężczyzna również o długich, ciemnych włosach, jak ten przy stoliku w kącie. Jednak ten był inaczej ubrany niż mieszkańcy wioski czy nawet innych miast. Boże, całego tego świata jaki poznał szef Zajazdu Pod Mgiełką. Mężczyzna miał na sobie czarny kapelusz, czarne spodnie i czarny, długi płaszcz. Cały skąpany był w czerni, ale ubrania te były zupełnie inne niż ich, staroświeckie łachmany czy skórzane kamizelki. Wyglądał jak wyciągnięty z innej epoki, dla elfów tak bardzo odległej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna w czerni podszedł do tego w kącie i przysiadł obok, uśmiechając się, jednak nie tak nieudolnie jak czekający. Jego uśmiech był szeroki i trochę złośliwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Witaj, Alasdair – powiedział mężczyzna w czerni. – Kiedy my się ostatnio widzieliśmy?</div>
<div style="text-align: justify;">
Tamten spojrzał na niego, a jego wzrok był złowrogi.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ostatnio w Rundzie, kiedy chciałeś razem z tym swoim przyjacielem od siedmiu boleści, ukraść nam wywar na wzbudzenie pożądania. Cepy. Cholerne cepy – wysyczał jadowicie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– I tak się nie przydał. Wylał nam się przy portalu, bo ta młoda dziewczyna spadła z konia. – Uśmiechnął się na wspomnienie. – Ale on nie jest już moim przyjacielem. – Spoważniał.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie? Święty Rowe dostał w końcu nauczkę? Zabawne, James, bo mówiłem to kilkanaście lat temu, w wieczór taki jak ten i słuchała nas wtedy ta wasza Geena. Kiwała mi głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
James zacisnął pięści, ale Alasdair tego nie zauważył i mówił dalej o tym, co sądzi o wybrykach Hoovera i Freemana.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Myślę, że zazdrościsz, Alasdairze – odparł spokojnie – ale nie będę cię oceniał. Przejdźmy lepiej do rzeczy, bo mam dla ciebie naprawdę wielką sprawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mów więc, ja również nie lubię spędzać czasu z tobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nawet tego nie powiedziałem, a ty od razu rozpoczynasz dzień szczerości? Alasdairze, nie powinieneś, wiesz, że ja jestem bardziej szczery. – Po chwili jednak James zamknął usta i wyprostował się. – Pamiętasz McCooka?</div>
<div style="text-align: justify;">
Tamten skinął głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mamy kłopoty – spojrzał w jego oczy – i potrzebna nam jest wasza pomoc.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
______________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
taki krótki prolog, wcale nie na szybko. olśniło mnie niedawno, ale to nie znaczy, że ten, no, robię to i wcześniej niczego nie przemyślałam. co to, to nie.</div>
<div style="text-align: center;">
jeśli chcecie wiedzieć więcej to odsyłam tutaj, bo to są te same historie, one się łączą, później, ale tak — <a href="http://szkarlatna-szkarada.blogspot.com/" target="_blank">Szkarady</a>.</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com2